Zbigniew Wodecki kończy dziś <06.05.2010> 60 lat. Nie wiem czemu, ale piosenki w jego wykonaniu (ich nastrój, styl, tematyka, a może tło muzyczne?) jednoznacznie kojarzą mi się z Frankiem Sinatrą. Nie mówię tu o tych najbardziej popularnych przebojach, jak „Pszczółka maja” czy „Chałupy welcome to”. Myślę raczej o tych spokojniejszych, jak „ Lubię wracać tam gdzie byłem”, „Uciekaj moje serce”, „Oczarowanie”, „Z tobą chcę oglądać świat” czy „Opowiadaj mi tak” (jego płyty i utwory można z łatwością kupić , jak i znaleźć w Internecie). W swoim repertuarze pan Zbigniew ma nawet słynne sinatrowskie „My Way” (według różnych tłumaczeń: Żyłem jak chciałem, Moja droga lub Idź swoją drogą).
Przez to w mojej pamięci stał się troszkę takim polskim Frankiem Sinatrą. Może coś w tym jest? Malkontent powie, że to na wyrost, że nie dorównuje głosem ani osobowością. Na szczęście nie jestem upoważniony do oceny ani głosu, ani osobowości. Słuchając, intuicyjnie czuję jednak, że coś ich łączy.
Co ciekawe, już kiedyś polskim Franciszem Sinatrą został Bogdan Łazuka.
dając 8 pkt. Andrzejowi Gołocie krzywdzisz Pan innych zawodników, którzy tańcza znacznie lepiej,a poza tym życzę Panu
100 lat w zdrowiu na 60 urodziny
Masz rację. W piosence 'Lubię wracać’ fragment „do znajomych drzwi”, puka myśląc czy” brzmi niemal identycznie jak sinatrowskie „said our first hello, Little did we know” w 'Stranger in the night’.