Na Światowy Dzień Sybiraka wspomnienie.
Ciocia Pola, czyli Apolonia (1901–1977) była siostrą mojego dziadka Stanisława Kalinowskiego, córką Ludwika i Ludwiki z Baryłów ze Strojca pod Praszką pod Wieluniem.
W 1922 r. w Praszce poślubiła Adama Hofmana. Po wojnie polsko-bolszewickiej (1919–1921) prowadzono akcję osadniczą dla jej polskich uczestników. Wujkowi podarowano gospodarstwo na Polesiu, w Hucie Kamińskiej koło Kamienia Koszyrskiego.
Tam urodziło się ich 5 dzieci (Janek, Gienia, Tadek, Mietek i Ludwik). Ostatnia szósta Marysia nie zdążyła.
Gdy 17.09.1939 stalinowski Związek Radziecki i Rosjanie wkroczyli do Polski ze Wschodu (to samo co hitlerowska III Rzesza i Niemcy 01.09.1939 zrobili Polsce od Zachodu), Polsce i Polakom nikt nie pomógł, mimo traktatów międzynarodowych. Kraj bronił się nieco ponad miesiąc, ale musiał skapitulować.
W lutym 1940 r. w środku nocy wielu żołnierzy Rosjanie aresztowali i później zabili. Katyń to jedno z wielu takich miejsc. Polaków na Kresach (m.in. rodziny żołnierzy i urzędników) wywieziono w tajgę na północy Rosji. Wujek uciekł i przeżył. Dołączył do cioci i dzieci pod Archangielskiem, ale wieziono ich dalej.
Trafili do posiołka Siedierga (Седерга). Transportowano ich wagonami kolejowymi do przewozu bydła, przez większość trasy bez toalety i ogrzewania, mimo zimy. Były przeładowane ludźmi z niewielkim dobytkiem. Ostatnie kilkaset kilometrów zrobili saniami. Podróż trwała kilka tygodni, nim dotarli do obozu (osady) pracy przymusowej m.in. przy wycince drzew.
Tam (w posiołku, a może jeszcze w podróży?) w spartańskich warunkach, w mrozie i głodzie, ciocia urodziła Marysię, ale ta szybko zmarła.
Reszta rodziny cudem przeżyła. Z wielu niemiłych wspomnień, które opowiadała ciocia Gienia, zapamiętałem, że kilka miesięcy kisili w soli tamtejsze odmiany trujących muchomorów, bo nie było co jeść…
Latem 1942 r. polskiemu emigracyjnemu rządowi udało się wynegocjować uwolnienie polskich rodzin w ZSRR. Tułali się po terenie dzisiejszej Rosji, Ukrainy i Kazachstanu. Dopiero w czerwcu 1946 r. wrócili do Praszki. Moja prababcia Ludwika przez całą wojnę nie znała losów córki Poli, po śmierci męża (1944) mawiała, że chce tylko dożyć powrotu córki. Udało się, zmarła kilkanaście dni po ich powrocie…
Po wojnie Hofmanowie zamieszkali w Lipkach pod Brzegiem i doczekali się licznych wnuków i prawnuków.
Witaj Maćku,
Można odnaleźć kartotekę osadników na dawnych kresach II RP, w tym Adama Hofmana w WBH w Rembertowie, ale musiałobyś przeglądać na miejscu w wersji elektronicznej kartoteki przez MSWojsk w Pracownii Naukowej. Mozesz napisać twoje upoważnienie na mnie.
Pozdrawiam
KTW